Surfing nad Oceanem – Gwatemala
Jaka metafora kryje się w surfingu?
Jesteśmy w tropikalnym słońcu zanurzeni w ciepłych wodach Pacyfiku. Piasek u wybrzeży Gwatemali jest czarny od wulkanicznych osadów a woda mocno słona.
Na 10 prób stanięcia na desce na fali 1-2 się udają.
Czasami na pierwszej lekcji żadna próba nie wychodzi. Czy w życiu jest podobnie? Zainspirowani nową pasją chcemy jak najszybciej nauczyć się tańczyć, malować lub pisać. Zaczynamy, pokazujemy wyniki i słyszymy pierwsze głosy krytyki.
Gdy ten schemat powtórzy się jeszcze kilka razy przy innych okazjach nasze serce zapamiętuje sobie głęboko taką lekcję. Nie warto próbować.. lub i tak nie dam rady. Więc nie próbuje, nie sięgam po nowe, nie ryzykuje skrycie bojąc się kompromitacji.
A w życiu czeka na nas cały konglomerat i wachlarz przeróżnych pasji, możliwości i inspiracji. W ile talentów jesteśmy wyposażeni..! Ile umiejętności możemy się nauczyć. Jak tego nie robimy warto się zastanowić czyje pierwsze głosy krytyki nas tak zamknęły? Kogo chcemy karmić bardziej wciąż wciąż wewnętrznego krytyka czy wewnętrzne dziecko?
Gdy uczyliśmy się chodzić upadaliśmy nieustannie. Nikt nie oczekiwał od nas raczej że nauczymy się tej sztuki pierwszego dnia, sami też nie nauczyliśmy się jeszcze być dla siebie tak surowi. Więc pozwalaliśmy sobie na upadanie i czerpaliśmy z tego radość. Bez wymagań i oczekiwań które później zaszczepi w nas szkoła. Gdy nie istniało w naszym słowniku jeszcze słowo porażka było doświadczenie. Doświadczenie procesu uczenia się bez oceniania. Z radością i zaufaniem.
Gdy surfujemy nie myślimy o tym wszystkim oczywiście. Ale emocje i nasze reakcje uruchamiają się automatycznie. Dla większości z nas jest to pierwsza lekcja pływania na desce w życiu.
Pojawiają się pytania Czy dam sobie radę? Czy jestem wystarczająco sprawny/a? Może lepiej nie próbować? Na wodzie już pojawia się całe spektrum emocji: euforia, radość, rozczarowanie, zniechęcenie. I w końcu każdy z dotyka na swój sposób tej jedynej, bliskiej relacji w której wszyscy jesteśmy. Relacji z samym sobą. Czy akceptuje siebie gdy mi nie wychodzi? Czy potrafię sobie okazać wsparcie? Czy potrafię się cieszyć i być dumnym z tego gdy mi wychodzi? Jak jest ta relacja?
Czy trudno jest Ci wziąć za rękę tą cześć siebie która potrzebuje opieki czy może nauczyłeś już Twoje wewnętrzne dziecko jak to jest oddychać pełną piersią? Jak to jest u Ciebie?