W odwadze do życia – wyprawa do Meksyku

Indianie Lacandona..

Co za piękne doświadczenie pobytu w południowo amerykańskiej dżungli.. Dawno tak dobrze nas nie przyjęła tropikalna puszcza. W nocy otulała nas ulewą deszczu żeby zasilać słońcem i soczystą zielenią w czasie dnia..

Naszymi przewodnikami przez selve byli Indianie Lacandona Chankin – małe słońce i Chambor – mała pszczółka. Dzielili się swoją ogromną wiedzą o ich świecie roślin i zwierząt. Wszyscy jesteśmy dziećmi, wszyscy jesteśmy w trakcie nauki i jesteśmy tu po to aby żyć w zgodzie ze swoim własnym celem i esencją mówił do nas przewodnik uśmiechając się po uszy..

Chambor dzielił się z nami swoją duchową perspektywą. Opowiadał nam o jego połączeniu ze światem roślin, ich mocy i swoich wędrówkach w świadomych snach do innych plemion i niektórych mistycznych doświadczeniach.. Słuchałem tego wszystkiego w dużym skupieniu i poruszeniu. Przy próbie przetłumaczenia grupie tracę 70% tego co mówi..

Alejandra, która towarzyszy mu w prowadzeniu ceremonii tabaco pod świętym drzewem ceiba dzieli się ze mną później, że przybyła do Indian Lacandona pod wpływem wizji która do niej przyszła pewnego razu, a nie znała ich wcześniej w ogóle. Tu w Ameryce połączenie ze swoją intuicją, wewnętrznymi impulsami biegnącymi z ciała oraz przychodzące wizje podczas snów i na jawie są równie ważne jak wiedza i książkowe opracowania w naszym zachodnim świecie..

Z naszym przewodnikiem Lacandona uczestniczymy w ceremonii tabaco pod wielkim tropikalnym drzewem ceiba gdzie kadzidło kopalu i tygrysie liście oczyszczają nasze ciała. Każdy wymawia w ciszy swoją intencję, po czym zasłuchujemy się w rytm naszych serc.. Śpiew przewodnika pięknie rozchodzi się po dżungli i zapada w nasze wnętrza. Wracamy do lodgy..

Codziennie eksplorujemy dżunglę podczas cudownych wędrówek, kąpieli w wodospadach i spotykamy się oczywiście w kręgach. Dotykamy też tego co niewygodne w nas samych. Pojawia się to po to w końcu abyśmy mogli z tym pobyć i to zintegrować.. To w ten sposób dojrzewamy..

 

——————————-

Po pobycie w dżungli zmieniamy otoczenie. Dojechaliśmy do rezerwatu Sian Kaan  na wybrzeżu Karaibów …

Zaczynamy 3 dniowy retreat. Będzie to czas zatrzymania po dość aktywnej eksploracji stanu Chiapas z licznymi wodospadami, trekkingami i majańskimi piramidami. Jak błogo, uwielbiam zasypiać słysząc odgłosy nocy, szum oceanu i dźwięk wiatru.

Tu dzień zaczynamy od porannej hatha jogi z sekwencją oddychania i relaksem na koniec. Z przyjemnością zasiadamy do wybornego śniadania.

Warsztaty rozpoczynamy kręgiem – przestrzenią podzielenia się z czym jestem tego dnia, jakie emocje się we mnie pojawiły i skontaktowania się ze swoimi potrzebami.Nie śpieszymy się. Na tej wyprawie dużo rozmawiamy o akceptacji siebie i wszystkich emocji. W części warsztatowej przyglądamy się tym obszarom naszego życia, w których się zbytnio usztywniamy i porzucamy swoją autentyczność.W innym ćwiczeniu możemy doświadczyć czym jest dla każdego z nas bycie w odwadze do życia.. Ostatniego dnia doświadczamy również pięknego procesu healingowego, które było okazją uzdrowienia bólu niesionego w trudnej relacji. Poczułem ciepło w sercu na koniec i jakieś ukojenie..

Nie zajeżdżaliśmy się warsztatowo. Daliśmy sobie też czas na relaks, siesty, hamki, spacer do latarni i kąpiel w oceanie.. Piękne zakończenie wyprawy.. Meksyk – w odwadze do życia..

Tagi: , , , , , , , ,