Rana odrzucenia

Rana odrzucenia

Karolina Bochenek

 

Jedynym sposobem uzdrowienia rany odrzucenia jest zaprzestanie odrzucania samego siebie.
Rozpoczęcie procesu przyjmowania siebie w całości.
Scalanie rozbitej struktury wewnętrznej klamrą własnej miłości.
Dlatego nikt tego za Ciebie nie może zrobić.

Nikt nie ma mocy sprawić, że przestaniesz samego siebie odrzucać, porzucać swoje potrzeby, swoje zranienia, swoje wyparcia.
Nikt, dzięki swojemu przyjęciu CIEBIE, nie ma mocy sprawić, że Ty przyjmiesz SIEBIE (może Ci ewentualnie to tylko zamodelować).

Mózg zafiksowany na próbie domknięcia figury, czyli na próbach zaznania całkowitego bezwarunkowego przyjęcia ze strony drugiej Istoty (w sytuacji, gdy sami siebie nie przyjmujemy), funkcjonuje biologicznie w stanie bliskim obłędu czy obsesji.

W stanie tak silnego stresu odpalają się liczne mechanizmy obronne i strategie pomocnicze. Wszystkie chcą pomóc mózgowi domknąć figurę, aby odzyskał ukojenie/ równowagę psychiczną.
A ponieważ w dzieciństwie z najbliższymi nie było nawiązanej bezpiecznej więzi, system wewnętrzny odczuwa silną biologiczną potrzebę domknięcia tego, co nie zostało nigdy domknięte z nową figurą przywiązania (partnerem, partnerką).

Obłęd trwa, dopóki człowiek nie pogodzi się z faktem, że WSZYSTKIE JEGO WEWNĘTRZNE PORANIONE CZĘŚCI wołają teraz PRZEDE WSZYSTKIM o jego własną miłość.
Kiedy piszę, że potrzebujemy siebie nawzajem jako towarzysze jednej podróży, przypominający sobie proste prawdy o miłości, kiedy piszę, że potrzebujemy w swoim otoczeniu ludzi, którzy mogą być przy nas miłością, zwłaszcza, gdy nie wiemy, czym ona jest i jak się w ogóle przejawia…

NIE mam na myśli traktowania innych ludzi jako PROTEZ naszej własnej miłości.
Nie zachęcam też do znalezienia sobie kogoś, na kogo możesz wyrzucać swoje emocje i na kogo możesz kierować swoją nieuwolnioną złość, bo przecież ten człowiek ma teraz przy Tobie trwać i Cię kochać z wyrozumiałością i współczuciem do Ciebie, że to Twoje dziecięce rany.
Tak, wiem, że wydaje Ci się, że tylko to Cię uleczy.

Ale powtórzę: JEDYNYM lekarstwem na Twoją RANĘ ODRZUCENIA jest Twoja własna miłość i zaprzestanie odrzucania samego siebie.
Drugi człowiek może Ci jedynie zamodelować, że możesz (i wolno Ci) PRZYJĄĆ siebie jako człowieka w swoim własnym sercu, swoje ludzkie potrzeby, swoje ludzkie granice, swoje głębokie pragnienia, swoje ludzkie niedoskonałości.

A modelując Ci to, może i Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ BĘDZIE stawiać Ci granice, komunikować Ci swoje własne ludzkie potrzeby i ograniczenia, swoje własne standardy, za którymi staje i które wyznacza w swoim przejawianiu się w świecie i relacjach.
Pokazuje w ten sposób, że każdy ale to absolutnie każdy (włącznie z TOBĄ) ma przyrodzone prawo do tego samego: do zaopiekowania się człowiekiem, którym jest, do stanięcia za własnym spokojem, standardami, potrzebami

Poprzez swoją ranę odrzucenia Ty jednak najprawdopodobniej odbierzesz to osobiście jako odrzucenie.
Jest to mechanizm, którego nie sposób uniknąć w kontakcie z ludźmi o silnej ranie odrzucenia.
Nawet jeśli jesteśmy dla nich w trudnych sytuacjach i bardzo ich kochamy, to w chwili, gdy tylko w ich mniemaniu ich odrzucimy, na przykład poprzez postawienie granicy
– nie po to, aby w nich uderzyć, czy ich zranić, tylko z prostego faktu, że potrzebujemy zadbać o siebie albo zwyczajnie nie jesteśmy w stanie czegoś dla nich zrobić (lub robić dalej, bo porzucalibyśmy wtedy samych siebie) – taki człowiek najprawdopodobniej poczuje się dogłębnie zawiedziony, zdradzony, odrzucony, porzucony, oszukany.

Nikt nie da rady udźwignąć Twoich emocji i ran w sposób bezwarunkowy. Nikt – oprócz Twojego potężnego bezgranicznie kochającego DUCHA.
Nikt nie da rady stale, bez uszczerbku na swoim zdrowiu psychicznym i fizycznym i bez porzucania samego siebie utulać Twoje rany odrzucenia czy innego rodzaju rany.
Nikt nie zapełni Ci Twojego poczucia braku.
To jest po prostu niemożliwe.

Mózg, aby wyjść ze stanu obsesyjnych prób domknięcia figury, uleczenia rany z wybranym obiektem przywiązania, potrzebuje mądrego prowadzenia.
Potrzebuje pogodzenia się z tym najbardziej pragmatycznym faktem pod słońcem, że JEDYNYM, a jednocześnie NAJWSPANIALSZYM sposobem na domknięcie traumy jest miłość własna
I ostatecznie efekty tego procesu przewyższą tysiąckrotnie jakąkolwiek miłość, którą otrzymalibyśmy z zewnątrz.
To nie jest smutna wiadomość: to jest wspaniała wiadomość.

Masz w sobie najpiękniejszą miłość na świecie, wszystko, czego potrzebujesz do uleczenia.
Tylko wewnętrzna gotowość, głębokie pragnienie i wola naszego wnętrza może uruchomić w nas przepływ niezwykle karmiącej miłości.
Dopiero gdy sami POZWOLIMY sobie na miłość w stosunku do siebie i naszych wygnanych, osądzanych, porzuconych, poranionych cząstek, wszechświat wreszcie dostaje zielone światło i zalewa nas zewsząd miłością.

Czy rozumiesz, co to oznacza? Bez Twojego pozwolenia nie ma nic. Jest pustka, jest wieczny brak, jest życie w obłędzie.
Dopóki się nie zmęczysz i nie pozwolisz sobie kochać siebie dokładnie takim, jaki jesteś.
A jeżeli czujesz, że serce masz zamknięte? Możesz kochać je właśnie takie, zamknięte i poranione! Pod tym ludzkim sercem znajduje się absolutnie nieskalane serce Twojego Ducha.
Pozwól, niech wyleje się z Ciebie miłość do tego zamkniętego poranionego ludzkiego serca (Tak, takie właśnie Cię kocham!). Potrzeba do tego Twojej woli, Twojego poddania.
Wystarczającego zmęczenia obłędem.
Wystarczająco głębokiego pragnienia zaznania miłości – w sobie.

 

Karolina Bochenek

Autorka książki “Potęga wrażliwości.
https://www.facebook.com/BochenekKarolina

Tagi: , , , , , , , , ,