Ścieżka serca

Ścieżka serca
Michał Pyziak
Carlos Castaneda przywołuje w swoich książkach nauki, jakich pośród gór i pustyni Meksyku udzielał mu indiański szaman Don Juan. Jedną z tych, które najbardziej mnie poruszyły była koncepcja ścieżki serca. Don Juan twierdzi, że zadaniem człowieka, który chce podążać drogą wewnętrznego rozwoju, jest odnalezienie tego, do czego jest się powołanym, ku czemu zmierza jego serce.

Ta ścieżka nie jest łatwa, ale jest właściwa. W chwilach, kiedy na niej jesteśmy, czujemy jakby wszystko było na miejscu, wyraźnie widzimy sens działań, mamy siłę i odwagę do zrobienia tego, czego sytuacja wymaga.
Ta energia nie płynie z nas, ale spoza nas, jakbyśmy byli do niej podłączeni. I w kontraście to tego łatwo jest zaobserwować te chwile lub obszary życia, kiedy przebywamy na ścieżce bez serca. Wszystko staje się mozołem, ponurym obowiązkiem, czujemy wyczerpanie, znudzenie. Rodzą się pytania o sens, o cel.
Wzmaga się odczucie jałowości, tak jakby prawdziwe życie płynęło gdzieś indziej.
Oczywiście czasowo możemy zyskiwać pewne korzyści, takie jak chociażby pieniądze, poczucie bezpieczeństwa, status społeczny, gdyby ich nie było, to cóż trzymałoby nas na tej ścieżce? Ale płacimy za to wszystko sporą cenę, cenę wewnętrznego niepokoju, który powraca co jakiś czas, cenę poczucia zaprzepaszczenia czegoś istotnego, czasem cenę symptomów fizycznych, chorób, różnych życiowych kryzysów. Często wydaje nam się, że nie mamy wyboru, że sytuacja życiowa, nasze środowisko, dotychczasowe działania doprowadziły nas w miejsce, w którym musimy już na zawsze pozostać i jedyne, co możemy z tym zrobić, to nieco łagodzić poczucie dyskomfortu.
Zdaniem szamana wejście na ścieżkę serca często wymaga konfrontacji ze swoim otoczeniem, z własną wizją siebie, z przyzwyczajeniami. Don Juan stawia przed Castanedą wyzwanie odnalezienia swojej ścieżki i wytrwania na niej, ale jednocześnie daje mu wybór, może na nią wejść lub tego nie zrobić. Każda z decyzji oznaczać będzie poważne konsekwencje i przyniesie ze sobą swoje trudności. Tak samo dzieje się z każdym człowiekiem, życie wymaga od nas wyborów, możemy wsłuchać się w głos serca lub go zignorować. Możemy długo gonić za tym, co tylko zdaje nam się wartościowe, ale i tak ważne pytania dopadną nas i zmuszą do konfrontacji. Jeśli zdecydujemy się na wkroczenie na ścieżkę serca, nagrodą jest poczucie życia własnym życiem, wnoszenia czegoś osobistego i wartościowego do świata, przypływ wewnętrznej energii, lekkość. Zdarza mi się tak czuć i wiem, jak ta nagroda potrafi smakować.

Ścieżka serca może dotyczyć rodzaju wykonywanej pracy, ale także stylu życia, sposobu kształtowania relacji z bliskimi, osobistych pasji. Rozumiem ją, jako wkładanie pełni siebie w daną dziedzinę życia. We mnie ten proces odkrywania dokąd prowadzi mnie serce wciąż trwa, pojawiają się nowe widoki, przesuwa się horyzont, potem nadciąga mgła, nie widać nic, nie wiadomo co dalej, nachodzi mnie frustracja, przychodzą wątpliwości i znów obraz staje się przejrzysty.

Źródło bije.

Wiem już, że tego nie można przyśpieszyć, wszystko wymaga swojego czasu, natomiast to co mogę robić, to zwiększać uważność, rozwijać świadomość siebie, obserwować, doświadczać.

I coraz lepiej rozumiem, że nie chodzi tu o pojedynczą decyzję o wkroczeniu na tę ścieżkę, idzie się nią dzień po dniu, krok po kroku, a każdy z nich oznacza jakiś wybór. Jakie zadanie przyjąć, z kim wchodzić w relacje zawodowe, jak się zachować wobec czyichś oczekiwań, kiedy wypowiedzieć swoje zdanie, jak dużo brać na siebie zobowiązań, jak reagować w konflikcie. W tych i wielu innych sprawach serce, wewnętrzna busola, ma coś ważnego do powiedzenia.

Ale jak usłyszeć ten głos?

Don Juan, zgodnie z mądrością swojego ludu, podpowiada odosobnienie, „wyjście na pustynię”, spędzenie czasu w samotności, kiedy zewnętrzne bodźce przestają zakłócać odbiór fal płynących z wewnętrznej głębi. Po to wyjeżdżam nad rzekę, w góry.


Dusza

Co jest moim powołaniem?

Co powinienem robić w życiu?

Skąd mam wiedzieć, która droga jest tą właściwą dla mnie?

Te pytania przychodzą zwykle, kiedy już w życiu dokonaliśmy pewnych wyborów, przyjęliśmy określoną rolę w świecie, coś osiągnęliśmy i po jakimś czasie zaczynamy odczuwać dziwny brak. Niejasne przeczucie, że prawdziwe życie jest gdzie indziej.

Pojawia się obawa: czy idę właściwą ścieżką? czy ona ma dla mnie sens? co będzie dalej? Częstą reakcją na to jest zagłuszanie niepokoju: jeszcze więcej pracy, więcej rozrywek, więcej sportu. Niektórzy próbują zmierzyć się z tą frustracją, poszukać odpowiedzi, zajrzeć w głąb. Traktują to jako szansę na lepsze zrozumienie siebie i dokonanie ważnego kroku.

W takich momentach ważne jest, by umieć oddalić się od świata i spędzić trochę czasu w samotnie w ciszy.

Dusza jest jak dzikie zwierzę” – pisze Parker Palmer, autor zajmujący się odnajdywaniem życiowego powołania – „silna, wytrzymała, rozumna. Wie, jak przetrwać w trudnych miejsca”. Twierdzi, że podobnie jak z prawdziwą zwierzyną: „jeśli usiądziemy cierpliwie pod drzewem, oddychając wraz z ziemią i stapiając się z otoczeniem, dzikie zwierzę może się pojawić”.

No właśnie, jeśli usiądziemy cierpliwie pod drzewem. Bez pośpiechu, chęci osiągnięcia szybkiego efektu. Bez próby wyciśnięcia z siebie odpowiedzi. Kiedy naprawdę poddamy się światu, zawierzymy mu i zawierzymy sobie, zaufamy, że w głębi nas są odpowiedzi na kluczowe pytania, a one wyłaniają się nieśpiesznie, we własnym rytmie i na własny sposób.

Tak się składa, że im bardziej czujemy się połączeni ze światem, z naturą, tym głębiej w siebie możemy zajrzeć. Możemy dostrzec swoją prawdziwą naturę. Kiedy siedzimy w ciszy, bez towarzyszącego na co dzień szumu, do którego tak przywykliśmy, że już nie zwracany na niego uwagi. Bez powiadomień, dzwonków telefonów, alertów wchodzimy w inny wymiar, w stan łagodnego rozluźnienia umysłu. To rozluźnienie niezbędne jest, by zauważyć płynące z głębi duszy sygnały.

Dusza raczej nie krzyczy, potrzeba ciszy, by usłyszeć jej głos, odróżnić go. A może wręcz ona chce, by ją zaprosić, stwarzając warunki wymagające uważności, pełni obecności, gotowości do słuchania. Jak dzikie zwierzę, nie podejdzie i nie da się zobaczyć, kiedy idziemy lasem w hałaśliwiej grupie. Zaszyje się w gąszcz.

Jeśli chcesz spotkać się ze swoją duszą, wyrusz w ciszy do natury. Z cierpliwością. Z pokorą oczekiwania.

 

~ Fragmenty książki „Męska ścieżka” Michała Pyziaka

 

 

Jeśli masz ochotę na wspólną męską podróż – zapraszamy Cię na wyprawę w męskim duchu do Jordanii:

Wewnętrzna Prawda – Wyprawa w męskim duchu do Jordanii

 

 

Michał Pyziak – Trener rozwoju osobistego i coach integralny. Inicjator Męskiego Kręgu działającego nieprzerwanie od 2012 roku w Łodzi. Prowadzi warsztaty grupowe dla mężczyzn oraz praktykę odosobnienia w naturze. Pracuje indywidualnie z mężczyznami nad lepszym zrozumieniem siebie, wewnętrznym ugruntowaniem, dostępem do wrażliwości i osobistej mocy. Uczestniczy w pracach European Men’s Leadership Summit. Autor książki Męska ścieżka. Współprowadzi podcast „Książka dla mężczyzny”. Mąż w ponad dwudziestoletnim związku, ojciec trzech córek. Czerpie energię z medytacji i samotnych pobytów w naturze. Lubi życie.

www.meskasciezka.com
Tagi: , , , , , , , , ,